piątek, 6 lutego 2015

Madness takes its toll... czyli nadzwyczajne musicale

Howdy!

Jak niektórzy pewnie zdążyli się zorientować jestem wielką fanką musicali, więc dzisiaj trochę z pasji, trochę z lenistwa (przynajmniej się przyznaje) postanowiłam przedstawić uznane przez siebie za dobre ekranizacje sztuk, które znacznie (nawet jeżeli pozory mylą) odbiegają od tych typowych, klasycznych chciałoby się powiedzieć, estetyką czy tematyką. Tak więc, chyba nastał czas wejść do świata w którym ważniejsze wiadomości przekazuje się śpiewając i tańcząc.

tumblr_ni61r4qOfH1rob81ao7_r1_250



Lakier do włosów/Hairspray (2007)

Postanowiłam zacząć od najnowszego i najmniej oczywistego filmu. Każdy kto widział Lakier pewnie pomyśli sobie w tym momencie „no halo, jest cukierkowo, uroczo, skocznie, czemu nie jest to typowy musical”. Jednak bez potrzeby głębszego zastanawiania się można wyłowić przynajmniej trzy powody.

Po pierwsze główna bohaterka – Tracy Turnblad nie wygląda jak modelka, a jest niską, pulchną dziewczyną. Po drugie ta dziewczyna zdobywa najprzystojniejszego chłopaka - Linka BEZ POTRZEBY ZMIENIANIA SIĘ DLA NIEGO. Po trzecie fabuła skupia się na akceptowaniu ludzi bez względu na to jaki kolor skóry mają (tu ktoś obeznany w musicalach może pomyśleć „West Side Story” też o tym było”. Ale West Side Story pokazało tylko adaptacje Shakespeare'a, a nie walkę o równość). Dodając do tego Johna Travolta'e w roli kobiety (on i Christopher Walken to taka urocza para) mamy wręcz przeciwieństwo najbardziej typowego z typowych musicali – Grease. Jego rola to oddanie czci pierwotnemu odtwórcy Divine, legendarnemu draq queen, który odszedł miesiąc po premierze filmu w 1988 (który także serdecznie polecam, jest o wiele mniej uroczy, bardziej satyryczny).

Lakier do włosów to taki musical, który miał nieść przesłanie równości. Mimo, że od jego powstania minęły 32 lata, nadal pozostaje aktualny (shame on Oskars). Poza tym jak można nie docenić uroczej adaptacji zrobionej z pomysłu pana zamieszanego w Laleczkę Chucky?

u

The Rocky Horror Picture Show (1975)

Science Fiction - Double Feature, Dr. X will build a creature”. Ten film jest absolutnie wszystkim. Komedia, dramat, horror, romans, sci-fi, musical. Gdy po raz pierwszy wystawiono The Rocky Horror Show (nie na Broadway'u oczywiście, bo to gorszące) opinie dzieliły się na dwa fronty: geniusz i kicz, i tak zostało do dzisiaj.

Nie ma to nic wspólnego z słodkimi scenami w której wszyscy stają gdy główni bohaterowie zakochują się w sobie. Brad i Janet trafiają prosto do osobistego piekła prowadzonego przez szalonego transwestytę z Transylwanii – Doktora Frank-N-Furtera, który tworzy swojego własnego księcia z bajki (zamiast zbroi odzianego w złote slipy). W wyniku naprawdę dziwnych wydarzeń oboje się zdradzają (Janet z Rockym, a Brad z Frankiem. Dzieci pamiętajcie, że wystarczy Tim Curry w gorsecie żeby facet zaczął eksperymentować).

Jakimś cudem ludzie dostrzegli w tym przeseksualizowanym (pewnie nie istnieje takie słowo w języku polskim, ups), mimo wszystko kiczowatym, jaskrawym i najzwyczajniej w świecie dziwnym widowisku coś dobrego i uczynili z niego fenomen kulturowy (w Charliem Emma Watson gra w amatorskiej wersji tego cuda)

1

Zabawna dziewczyna/Funny Girl (1968)

Ponownie, znawca musicali może się w tym momencie zastanowić „Ale jak to, przecież to klasyczny Oskarowy film”. Owszem, ale to jednocześnie bardzo nietypowy musical. Jest kobieta, która chce odnieść sukces, sukces odnosi, poznaje mężczyznę, jest miłość i dziecko. Happy end jak się patrzy. NOT. To dopiero połowa filmu. Funny girl i jej gorsza kontynuacja z 1975 Funny lady to idealny przykład na to, że musical nie musi kończyć się wielkim zbiorowym numerem i „wszyscy żyli długo i szczęśliwie”.

Nie ma miejsca na udawanie. Numery muzyczne zwykle łączą się z zawodem Fanny, świat nie mieni się jaskrawymi kolorami. To jest to co wyróżnia Funny Girl (i inne musicale Streisand) od innych. Musicale, programowo poprawiające życie, pokazujące jak wygląda to szare życie naprawdę (na tej fali powstał Rent, chwalmy pana)

tumblr_ni61r4qOfH1rob81ao4_r1_250

Dodatkowo:




  • Sweeney Todd, chyba każdy wie dlaczego


  • Wszystko zrobione przez Starkid (mimo, że nie są to filmy) – zwłaszcza jeżeli lubi się fandomowe żarty (głównie Harry Potter i bohaterowie DC)

Ode mnie na dzisiaj to już wszystko. Prezentuje wam swoje ukochane nietypowe musicale (i zdolność do wielokrotnego użycia nawiasów w jednym zdaniu, sama siebie zadziwiam). Już niedługo możecie (?) się spodziewać mnie i Stworzonka w tag teamie, a na razie czuwaj i...

See ya next time!

Kestrel

a

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz