środa, 11 marca 2015

Settembrini i Naphta na szkolnym korytarzu, czyli spór o Miasto $$

To nieładnie się tak komuś wcinać, ale chciałam się pochwalić swoim sukcesem czyli tym, że mamy tekst Stworzonka. I to nie byle jaki, bo i na temat jednego z moich "ulubionych" filmów. Zapraszam was serdecznie i odzywajcie się aby Stworzonko częściej decydowało się na wysłanie mi czegoś poza telepatycznymi obelgami (zawsze czuję ten hejt...).
Kestrel

Po przeszukaniu odmętów komputera, aby usatysfakcjonować Wielką i Jedyną Kestrel. którą czczę, dzielę się z Wami, Kochani Czytelnicy tym oto artykulikiem, które pozwoliłam sobie kiedyś skrobnąć z przyczyn edukacyjnych. Smacznego!

ojej




Uczeń natknął się na nich, przechodząc korytarzem. Zwolenik i Przeciwnik stali oparci o przeciwległe ściany tocząc jedną z tych osławionych debat. Uczeń powodowany ciekawością zbliżył się, a posłyszawczy, że zwyczajnie omawiają wyniki sprawdzianu z matematyki, zagaił rozmowę.

- Witajcie panowie, czy widzieliście może już kontrowersyjne Miasto 44? Pragnąłem wybrać się na nie w najbliższym czasie, jednakże po zapoznaniu się z trailerem już zupełnie nie wiem co myśleć.

Zarówno Zwolenik jak i Przeciwnik odwrócili się w kierunku Ucznia, przyglądając mu się badawczo.

- Prawdę mówiąc, widzieliśmy... - Odparł z lekką zwłoką Przeciwnik.

- I musisz przyznać mój drogi, że film to co najmniej dyskusyjny - natychmiast odparł Zwolennik - Nie jestem pewnien co robi na mnie większe wrażenie, płaszczyzna realizacji technicznej, czy też tak kontrowersyjne poruszenie tematyki powstańczej – ciągnął.

- W każdej zawodzi dla mnie w równym stopniu - odciął Przeciwnik.

- Jeśli zawodem chcesz nazywać nieszablonowe podejście, to faktycznie nie dziwię się, że mogłeś poczuć się urażony. Dla mnie Miasto 44 to nie dość że produkcja łamiąca wszelkie konwencje, to wręcz swego rodzaju objawienie! Nikt, powtarzam nikt jeszcze, nie zdecydował się na odejście od martyrologii i gloryfikacji powstania. Aż do teraz! Jako Tropiącego Prawdę, irytuje mnie indoktrynacja. Nie znoszę wręcz, gdy przedstawiony zostaje mi tylko jeden, czarny lub biały punkt widzenia, zamiast całej płaszczyzny subtelnych szarości. Jan Komasa jest apostołem szarości!

- Bellisimo! W tym przedsięzięciu wspieram go całym sercem! Gdyby tylko takowe miało miejsce. Abstrachuję już od faktu niezgodności historycznej przedstawionych wydarzeń z rzeczywistością, a uwagę chcę zwrócić na proces jescze gorszy niż gloryfikacja. Otóż Miasto 44 infantylizuje powstanie. Jest filmem akcji szytym na miarę Bruce'a Willisa. Pytam więc: czy tak się godzi opowiadać o śmierci setek tysięcy ludzi?

- Mój drogi, mógłbym nawet przyznać nieco słuszności twym wątpliwościom, gdyby nie fakt, że już same nasze wyjściowe nastawienie było różne. Ty, jak powiedziałeś, oczekiwałeś filmy o powstaniu warszawskim, ja, widz przygotowany, po obejrzeniu wywiadu z Komasą wiedziałem, że film ten ma przede wszystkim opowiadać o młodzeży w powstaniu. Ma skupiać się na ich dylematach, wątpliwościach moralnych, ostatecznie: ich pierwszej miłości. Nie bez przyczyny rozwinięciem tytułu produkcji jest "miłość w czasach apokalipsy"...

- W tym właśnie utargetowaniu produkcji na młodzież widzę przyczynę infantylizacji. Tak jakby reżyser uważał, iż z młodym człowiekiem nie da się porozmawiać na dojrzałe, czy trudne tematy nie posługując się językiem patosu i plastiku.- przerwał mu nieciepliwie Przeciwnik. Tę chwilę wykorzystał także Uczeń, któremu kolejne argumenty zaczęły już mieszać się w głowie.

- Coś mi się wydaje, że Miasto 44 to taki Batman w czasach II wojny światowej - zawołał z przejęciem. Przeciwnik uśmiechnął się w jego kierunku z pobłażliwością.

- Myślę, że możesz mieć rację - odparł mu. - Cieszę się, że to powiedziałeś, bowiem dzięki temu mogę wyrazić także moje niezadowolenie wizualną warstwą filmu. Streszczając moje wątpliwości, jako, że nie jestem profesjonalistą w tej dzidzinie, mam wrażenie, że nadużywanie narzędzia slow motion i źle dobrana muzyka powodują, że sceny, w zamierzeniu poruszające stają się patetyczne do najwyższego stopnia śmieszności. Z peanu na cześć młodych w czasach wojny, reżyserowi wyszedł pamflet. Ostatecznie też, z czysto estetycznego punktu widzenia odrzuca mnie werystyczność tego przedstawienia. Podobne odczucia miałem oglądając Pasję Mela Gibsona. Czy na prawdę potrzebuję zobaczyć deszcz krwi i ludzkiego mięsa, aby uświadomić sobie jak strasznym okrucieństwem było powstanie?

- Nie śmiem powiedzieć, że tak - ze spokojem po raz kolejny do dysputy włączył się Zwolennik - Ale z pewnością takie podejście jest raczej zaletą filmu, niż jego wadą. Opowiada się on za niezaprzeczalną prawdą historii, bez względu na to jak trudna, czy krwawa by była. Miasto 44 wybiera realizm, nie bojąc się podobnej do twojej krytyki. Przjrzyj się chociażby głównemu bohaterowi - nie jest to typowy amant, w pewnej chwili ugina się pod ciężarem wojennego doświadczenia, rysowany jest kreską subtelną i nie wahającą się przed dopisaniem mu nie oczywistych moralnie zachowań...

- Nie chcę błaznować - przerwał mu chichocząc Przeciwnik - ale mam wrażenie, że oglądaliśmy dwa zupełnie różne filmy. W moim bohaterowie byli kalkami z charakterów Victora Hugo.

- Widzę, że próbujesz wciągnąć mnie w jałową polemikę na temat zdolności scenopisarskich Jana Komasy. Mój drogi nie uda ci się to o tyle, iż uważam, że właśnie dzięki temu, że mamy do czynienia z bohaterami z którymi możemy się utożsamiać, bo są tak do nas, podobni, film ten staje się czymś na kształt powiastki filozoficznej. Widząc nas samych w realiach II wojny światowej uświadamiamy sobie uniwersalność problemów jakie dotyczą nie tylko nas, ale dotyczyły także naszych rówieśników wiele lat temu.

- Jeśli zamiarem Komasy był kolejny film o nastolatkach i dla nastolatków to moje pytanie brzmi: dlaczego nie wybrał podwórka liceum jako kontekstu historii? Jeśli miał być to film młodzieżowy to można było oszczędzić krzywdy na pamięci ofiar powstania. Ponadto nie wydaje mi się, aby jakakolwiek uniwersalność była tu możliwa. 17 latkowe lat 40-tych byli zupełnie innymi ludźmi niż my. Inaczej byli wychowani, inaczej wykształceni, żyli innymi ideałami. Nie można mówić o wspólnocie problemów (chociażby miłosnych) w stosunku do tak odmiennych kulturowo grup. Dziś bliżej ci chyba do 17 letniego mieszkańca RPA niż własnego dziadka, gdy owym 17 latkiem także był..

- Czyli.. - chciał zabrać głos Uczeń, lecz w tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Zwolennik i Przeciwnik wzruszyli ramionami. W głowie Ucznia kotłowały się myśli...

- To ja już pójdę - szepnął tylko, odwracając się na pięcie w kierunku sanatorium.. tfu! W kierunku sali lekcyjnej.

Na podstawie zaginionego fragmnentu Czarodziejskiej Góry Thomasa Manna, tekst opracowali:

Gąbka, ...
Stworzonko

461958_1.1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz