środa, 9 września 2015

5 filmów na które nie warto tracić czasu

Howdy!

Jak mogliście zauważyć (jeżeli lajkujecie nas na fb, polecam) w piątek postanowiłam obejrzeć trochę filmów. Jednym z nich był Adventureland, w reżyserii Grega Mottoli. Jest on o chłopaku, który musi zapracować na studia w słabym parku rozrywki. Opis filmu nie zachęcił mnie ani trochę. Jednak główną rolę gra Jesse Eisenberg, jego obiekt zainteresowań to Kristen Steward, a wspomaga ich wielu świetnych aktorów więc postanowiłam dać temu filmowi szanse. I straciłam prawie 2 godziny życia. Więc opowiem wam o filmach, na które nie warto marnować czasu.

źródło Filmweb


Adventureland

Osadzony w latach 80. przedstawia chłopaka, który zakochuje się w dziewczynie z którą pracuje w parku rozrywki. Ogólnie mamy wierzyć, że nic mu się w życiu nie udaje, a każde kolejne wydarzenie oddziela go od wymarzonego wyjazdu do Nowego Jorku. I oczywiście z dziewczyną też mu słabo idzie. To nie był film fatalny. Był przeciętny... Zdecydowanie na plus można liczyć tu obsadę. Jednak jeżeli fabuła jest tak nudna i nijaka, że nie śmieję się z żartów Billa Hadera albo Kristen Wiig, to znaczy że coś się dzieje. 

Na mój odbiór bardzo wpłynął brak empatii do bohatera. Niby wszystko mu się wali a ja byłam temu zupełnie obojętna. Postać grana przez Kristen Stewart przypomina Bellę ze Zmierzchu, tylko bardziej imprezową, co też nie pomaga. Ogólnie nic oprócz sympatii do aktorów nie zachęciłoby mnie do ponownego obejrzenia tego filmu. 

Anonimowi Autorzy

Na Anonimowych Autorów trafiłam przypadkiem oglądając HBO. Był czas wolny od szkoły (ferie chyba) i zupełnie nie miałam co ze sobą zrobić więc zaczęłam oglądać. Jest to historia grupy początkujących pisarzy, którzy starają się wydać swoje debiuty. Jest dziwna pani pisząca erotyki, jej mąż który ma tylko pomysły ale nie zapisał w życiu nic (to ja), jest bardzo dobry pisarz z blokadą, jest facet który napisał jedną stronę i ją poprawia bo myśli że będzie jak Bukowski oraz młoda dziewczyna z potencjałem. Wszystko gra do momentu wydania książki przez najmłodszą i najmniej doświadczoną z nich. Oczywiście są romanse, niespełnione miłości, rozstania, rozczarowania itp. 

Jak ja się wynudziłam na tym filmie. Pamiętam piąte przez dziesiąte, nie wyniosłam z tego nic. Główną rolę damską gra Penny z Teorii Wielkiego Podrywu, więc nie mogę nawet powiedzieć, że aktorzy mnie zachęcają. Może tylko Teri Polo (z The Fosters). 

© Screen Media Film
Wielkie Wesele

Miał być komediowy hit. Świetna obsada, pomysł nie najoryginalniejszy, powinno się udać. A tu takie coś.

Z Wielkim Weselem spotkałam się ponieważ moja mama kupiła DVD z jakąś gazetą. Wiedziałam, że nie mogę spodziewać się nic ambitnego, no ale grał tam Robert DeNiro, Robin Williams i Diane Keaton więc czemu nie. 

Fabuła polega na tym, że ludzie biorą sobie ślub i przyjeżdża rodzina. Pan młody był adoptowany i jego biologiczna matka nie wie, że jego adoptowani rodzice się rozwiedli więc udają przed nią małżeństwo. Jest też siostra brata młodego z problemami małżeńskimi i brat-lekarz-prawiczek. Który zapałał pożądaniem do rodzonej siostry swojego adoptowanego brata(!). 

Humor okazał się być conajmniej niesmaczny, aktorzy niby grają, ale im się nie chce. A i mamy anglika grającego latynosa. Nie polecam, nigdy, nie ważne jak bardzo się nudzisz.

Don Jon

Miało być tak pięknie. Film stworzony przez Josepha Gordon-Levitta. Scarlett Johansson u jego boku. Okazało się być nudno, szaro, odrzucająco. Nie mówię, że jest to film zły, albo bez przesłania. Jest to film zdecydowanie nie dla mnie.

Główny bohater Jon jest uzależniony od pornografii. Próbuje stworzyć trwały związek z Barbarą. Oboje są z New Jersey. Co dzieje się dalej? Nie mam pojęcia. Zrezygnowałam z kończenia tego filmu po jakichś 40 minutach. Nie żałuję, nie planuje wracać. Czekam na coś innego od Josepha. 

© Relativity Media 
Nine

Podsumowanie serii "tyle świetnych osób a taka klapa". Grupa świetnych aktorek od Judi Dench po Marion Cotillard. Musical opowiadający o życiu reżysera z brakiem weny. Opowiada o kobietach w jego życiu.

W rzeczywistości film ciągnął się w nieskończoność, piosenki były średnie (oprócz Be Italian, ta jest świetna), a aktorstwo nie ratowało leniwej fabuły. Może to tak miało być. Może ten film miał sobie płynąć powoli. Jednak dla mnie był ekstremalnie nudny, trudno było mi go skończyć. Nie obejrzę go ponownie.

To wszystkie filmy na które, według mnie, nie ma co zwracać uwagi w poszukiwaniu czegoś ekscytującego. Ale jak szukasz czegoś nudnego, tak żeby się przespać, to polecam. Na dzisiaj ode mnie to już wszystko. Widzieliście te filmy? Dajcie znać jak wam się podobały! See ya next time!

Kestrel



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz