środa, 26 sierpnia 2015

Teksty w ciemno #1

Howdy!

Oto i pierwszy z wielu wpisów tego typu. Na czym polega więc ta zabawa? Stworzonko otrzymało odemnie fragment tekstu. Bez tytułu, autora, kontekstu. Zadaniem było poprowadzenie spójnej interpretacji po czym stwierdzenie kto mógł to napisać/co to właściwie jest/co to za typ książki. Rozwiązanie jest tuż pod interpretacją więc enjoy!

Czytelniczki, Czytelnicy, jest to chyba jakoś i swego specjalnego, dziwacznego rodzaju wpis inaugurujący nową serię wpisów, a przede wszystkim, choć wcale nie tak ważnie, stworzonkowy powrót do zywych. O tym ile Kestrel namęczyła się, aby mnie do zmarwychwstania zmotywować należałoby napisać rzecz dłuższą niż Biblia, w związku z czym pozostawiam to w jej gwoli. Mi zaś przypada zadanie rozpoczęcia perwersyjnej zabawy, obscenicznego obnażania kategorii Prawdy, bezlitosnego tropienia definiens i deniniendum w polu semantycznego absurdu. Innymi słowy stworzonko, gdy leżało w blogowej trumnie nasiąkało pseudointelektualną teorią literatury. Do dzieła więc, oto macie przed sobą zadanie interpretacyjne zlecone mi przez Kestrel.




Powyższy tekst przede wszystkim narzuca mi silne skojarzenia germanistyczne, jak chociażby pierwsze słowo fragmentu, czy też delikatnie, subtelnie wślizgujące się "SS" z drugiej strony. To jednakże wyznacza jedynie margines naszych rozważań, ramę poza którą prawdopodobnie rozciąga się znacznie mniej bajdurzenia o tej książce. My zaś jednak przyjrzyjmy się jej w sposób nie bojący się zahaczać o groteskę, sposób odważnie nużający się w krytyczno-literackim kampie. Psychoanaliza. Oto narzędzie, które pozwoli nam dotrzeć do najgłębszego Sensu. Bowiem, czy nie jest trochę tak, że najzwyczajniej mamy tu do czynienia z gloryfikacją patriachalnej hierarchi społeczej, co gorsza, dyktowanej w sposób znamienny przez status ekonomiczny jednostek? Czy nie jest trochę tak, że fragment ten stanowi skrajny manifest zdegenerowanego kapitalizmu, do szpiku swych glinianych kości przesiąkniętego kompleksem Edypa i resentymentem?

Przyjrzyjmy się sprawie od początku. Tekst prowadzi nas tzw metodą "kuli śnieżnej" przez etapy coraz bardziej postpującej społecznej degrengolady. Zaczyna się dość nieiwnnie, kot, jak wiemy zwierzę powszechnie uznane za nieużyteczne, przy tym powiązane z symboliką Ciemnej Strony Mocy, może bez większego zdziwienia zostać wykluczone ze wspólnoty, jaką stanowi dom. Nie jest to właściwie sąd zaskakujący jeśli zgodzimy się na tymczasowe przyjęcie aparatu socjologicznej interpretacji literatury. Dalej jednak narracja ewidentnie nas prowokuje, balansuje na cieniutkiej czerwonej linii. Pies. No któżby psa nie ukochał? Odpowiedź brzmi, tylko psychopaci, gdy uznamy psa za dosć szeroki semantycznie symbol prostoduszności, dobroci i bezinteresownego oddania. Tak zarysowane pole symboliczne tekstu pozwala nam dopatrywać się w powyższych przykładach animalistycznej metafory najbardziej znanej typologii kobiet. Famme emancype to oczywiście i bez dwóch zdań kotka- wyzwolona, chodząca własnymi ścieżkami niezależna istota. Opis analogiczny, jak powiedziałby Focucault- odwzorowanie. Pies więc, idąc dalej, to zaś famme fragile. I któź to nam pozostaje pod maską matki? Oj tak, famme fatalle <oklaski> Co więcej, tak poprowadzona symbolika dużo mówi nam o samym wypowiadającym podobną (podświadomą) opinię. Tutaj znajduje się klucz do zrozumienia tego doskonałego, psychoanalitycznego utworu. Jeśli famme fatalle, kobietą tragiczną, uwodzicielką, przywodzącą mężczyznę do zguby, jest matka, to mamy tutaj do czynienia z wręcz klasycznym freudowskim kompleksem Edypa. Należałoby jednak dopełnić to rozumienie o lacanowską kategorię perwersji i wyparcia i mamy do czynienia z medycznym studium przypadku.Fragment ten został zapisany jako dialog, ale równie dobrze mógłby być fromularzem symptomów pacjenta. Dzięki tak przeprowadzonej analizie mogę dokonać finalnego aktu mego pastwienia się na rzeczonym fragmentem, to jest zgadnąć tytuł i autora. Mój pierwszy strzał padłby na Slavoja Zizka dorabiającego po pracy, a dziełko pewnie miałoby tytuł typu: L'almmanegne (odpowiedź na L'angoisse), ale ostateczna ma odpowiedź brzmi: jakiś reportaż dotyczący między innymi Polszy czasu PRL oraz Niemiec tychże lat. Autor polskiego nazwiska. Więcej zgadywać nie będę. This is my design.

ROZWIĄZANIE: "Ostatnie dni Sodomy" - Andrzej Rodan

Źródło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/79812/ostatnie-dni-sodomy


Opis z okładki: Powieść, której akcja toczy się w kręgach SS-Manów w czasie drugiej wojny światowej. "Twórczość autora głośnych powieści wzbudza skrajne emocje: od fanatycznych zachwytów do publicznego darcia i palenia książki w ogólnopolskim programie telewizyjnym (sic!) Skandale przemijają, ewentualnie ubarwiają biografię pisarza, a twórczość pozostaje. „Ostatnie dni Sodomy" to wielka niespodzianka dla miłośników talentu Andrzeja Rodana."

Opis z publio.pl: Akcja powieści toczy się w III Rzeszy. Szczególną uwagę autor poświęca końcowemu stadium upadku hitlerowskich Niemiec.
Głównym bohaterem „Ostatnich dni Sodomy” jest Oskar von Brodowsky, młody pisarz emigrujący do Francji z chwilą dojścia Adolfa Hitlera do władzy, a następnie powracający do Niemiec w 1938 r. Z emigranta staje się pupilkiem nazich. Rodan ukazuje funkcjonowanie życia prywatnego, społecznego, kulturę i sztukę nazistowskich Niemiec na przykładzie skomplikowanych losów postaci fikcyjnych: Oskara, Olgi Schulenberg, Alberta Heussa, a także historycznych takich jak Hitler i Ewa Braun. Pisarz wykazuje się przy tym wyśmienitą znajomością historii Niemiec i Europy, drobiazgową znajomością teatru, kina, prasy, plastyki, literatury III Rzeszy. Przedstawiając koniec pewnej epoki, nie stroni też od mocnych scen erotycznych...

Stworzonko było blisko! Chyba następnym razem muszę znaleźć mniej przejrzysty fragment. Na dzisiaj to już wszystko, see ya next time!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz