środa, 30 grudnia 2015

Hello from the other side!

Howdy, po raz ostatni w tym roku!

Stało się, kończy się 2015 (w końcu). I mimo że nie jest to mój ulubiony rok w życiu, to popkulturalnie stało się kilka fajnych rzeczy. Ogólnie stało się kilka fajnych rzeczy. Dlatego postanowiłam stworzyć listę rzeczy, które zostaną ze mną w roku nadchodzącym, przynajmniej mam taką nadzieję. Shall we?

by Sarah_Ackerman

PS. Nie sądzę żeby to był długi wpis. Rozleniwiłam się, sorry.


"Blue Neighbourhood" Troye Sivan

Nie jestem na 100% pewna, że po raz pierwszy usłyszałam coś w jego wykonaniu w 2015 roku. Jednak mogę potwierdzić, że jest to rok w którym moja miłość do tego uroczego australijczyka stała się miłością bezgraniczną. Od wydania epki Wild na początku września słucham jego muzyki nieustannie. Blue Neighbourhood to jedyna płyta, którą zamówiłam w przedsprzedaży. Zwykle nigdy tego nie robię, bo nie mogę być pewna, że muzyka będzie mi się podobała. W przypadku debiutanckiego albumu jednego z moich ulubionych youtuberów nie potrzebowałam nawet chwili zastanowienia. Absolutnie polecam wszystkim.



Star Wars

Muszę szczerze powiedzieć, że moja ekscytacja nowymi Star Warsami nie była wielka. To znaczy, byłam podekscytowana, ale jednocześnie bałam się tego co mogą zrobić z tym filmem. Jak chyba każdy fan, bałam się powtórki z rozrywki. I pewnie nie jest to film idealny, ale podobał mi się bardzo. Rey jest cudowna, Finn jest cudowny, Poe jest cudowny. Jednak w oczekiwaniu na kolejną część przy życiu będzie mnie utrzymywała tylko jedna rzecz. Finnpoe/Poefinn/Stormpilot. Taki piękny ship. Taki prawdziwy. Rey/Finn nie przeszkadzałoby mi, ale FINNPOE. Finnpoe. Tyle.


At first I was afraid, I was petrified. Potem było już tylko lepiej, aż do wielkiej miłości. Amanda jest szalona, nie ma na to innego słowa. Szalona w dobry sposób. To taka przyjaciółka, która zmusza cię do robienia głupich rzeczy, których w sekrecie bardzo chcesz, ale nigdy nie masz na to odwagi. Jednocześnie jest w 100% sobą. Nie udaje nikogo, robi to na co ma ochotę. No i pali zdjęcia Donalda Trumpa (genialny pomysł).



Ps. Wygląda jak Troye Sivan, wiem.

Fanozofia

Może to egocentryczne, ale mimo że idzie nam średnio na jeża z prowadzeniem tego bloga, regularnością pisania, aktywnością na facebooku, to nadal jestem wdzięczna, że Stworzonko kazało mi założyć bloga. Tyle myślenia nad nazwą, nad wyglądem. A teraz, prawie rok później zależy nam coraz mniej na wszystkim, ale nadal wierzę, że w 2016 blog będzie sobie istniał. Co z tego, że nie piszemy nic konkretnego. Nie wszyscy blogerzy popkulturowi muszą pisać recenzje. Pofangirlujmy sobie razem, tak też jest fajnie (JUŻ NIEDŁUGO SHERLOCK).


Regularne pisanie

Może nie koniecznie popkulturalnie, ale jednak. Od pewnego czasu staram się napisać chociażby jedno zdanie dziennie. I jest to świetne. Nigdy nie byłam mistrzem regularności (ehkem ehkem blog). Lecz gdy nie wisi nade mną konkretny temat, plan, termin nie mam z tym dużego problemu. Nawet jeżeli są to rzeczy od czapy. Może kiedyś nauczę się pisać całe teksty, nie tylko dziwny zlepek przemyśleń na tematy różne.

Daredevil

Paradoks tego wyboru na liście jest taki, że nie żyję Daredevilem 24/7. Zwykle albo serial oglądam tak po trochu, albo jestem nim zafascynowana na zawsze. Ale Daredevil to taki serial, który co prawda obejrzałam jednym tchem i zdecydowanie czekam na sezon 2, ale nie czuję potrzeby przeszukiwania Tumblra w poszukiwaniu fanfików, ani płakania za bohaterami. Dlatego jestem w stanie powiedzieć, że gdy przyjdzie czas sezonu 2 nie będę wypalona jak np. przy Supernatural. Może to urok Netflixa, bo podobne odczucia mam do Kimmy Schmidt. Nie do OITNB, ten serial mnie wykańcza.

Skromne to podsumowanie roku, ale przynajmniej podniosłam się z wywołanej wieeeloma pierogami śpiączki i coś napisałam. Dajcie mi znać co zabieracie ze sobą do 2016. Możecie też nie, wolna wola. Na dzisiaj to już wszystko i see ya next year!

Kestrel


źródło: marvel.com ©ABC Television Studio/Marvel Entertainment/Walt Disney Company, The

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz